Z ogromną troską przeczytałam artykuł „Zaskakująca wolta w sprawie REIT-ów” opublikowany na łamach „Rzeczpospolitej” 20 września 2017 r. http://archiwum.rp.pl/artykul/1353699-Zaskakujaca-wolta-w-sprawie-REIT-ow.html . Przypomniałam sobie wówczas, jak w pierwszych dniach marca zeszłego roku przedstawiałam kompleksowo przygotowaną propozycję wprowadzenia spółek wynajmu nieruchomości komercyjnych w formie REIT-ów do polskiego porządku prawnego, proponując rolę koordynatora tych prac.
Podobnie jak dziś głęboko wierzyłam i nadal jestem przekonana, że jest to wyjątkowy instrument, dzięki któremu mamy jeszcze szansę na zapewnienie sobie godnych emerytur w przyszłości. Nie dostrzegam bowiem powodu, dla którego krociowe zyski, jakie przynoszą właścicielom Galerii Mokotów, Złotych Tarasów i Arkadii w formie sowitej dywidendy, trafiają na konta zagranicznych emerytów.
Kiedy w zeszłym tygodniu przedstawiciel Ministerstwa Finansów ogłosił, że polskie REIT-y będą mogły inwestować wyłącznie w nieruchomości mieszkaniowe, na rynku podniosła się wrzawa. Zaskoczenie, jakie temu towarzyszyło, było tym większe, że pierwotnie resort uparcie stał na stanowisku, że REIT-y mają inwestować przede wszystkim w rynek nieruchomości komercyjnych. Ta niespodziewana wolta ministerstwa spowoduje niestety, że polskie REIT-y, tak długo wyczekiwane przez rynek i inwestorów, będą tworem niekompletnym, a wręcz mogą zakłócić stabilny rozwój krajowego rynku nieruchomości.
W krajach, które wdrożyły REIT-y, instrument ten wydatnie przyczynia się do rozwoju rynku nieruchomości oraz rynku kapitałowego. Długoterminowe, ujemnie skorelowane z rynkiem obligacji, o umiarkowanym ryzyku REIT-y szybko stały się tam jednym z najchętniej nabywanych instrumentów. I to nie tylko przez fundusze emerytalne, ale i – co warto podkreślić – przez inwestorów indywidualnych. Tyle że zagraniczne REIT-y oferują możliwość inwestowania również, a nawet przede wszystkim w nieruchomości komercyjne.
Pomysł zawężenia zakresu polskich REIT-ów do tzw. mieszkaniówki trudno uzasadnić samą tylko różnicą poziomu ryzyka pomiędzy inwestycjami w nieruchomości mieszkaniowe i komercyjne. Z najnowszego rozporządzenia ministra rozwoju i finansów, określającego zasady wyznaczania poziomu ryzyka kredytowego ponoszonego przez banki, wynika, że kredyty zabezpieczone na nieruchomościach mieszkaniowych będą miały wagę ryzyka od 35 proc. (kredyty złotowe) do 150 proc. (kredyty walutowe), zaś kredyty zabezpieczone na nieruchomościach komercyjnych – zawsze 100 proc (……….)
(……) Dochody z polskich nieruchomości komercyjnych w większości są transferowane za granicę, zaś Polacy nie mają dostępu do atrakcyjnego instrumentu finansowego służącego do oszczędzania długoterminowego. A przecież powinniśmy wspierać polski rynek nieruchomości, dążąc do większego udziału krajowego kapitału w rynku nieruchomości komercyjnych. Korzyści z REIT-ów mogłyby czerpać także fundusze emerytalne, a co najważniejsze – sami Polacy. Dla tych ostatnich rzecz nabiera szczególnego znaczenia w kontekście niedawnego obniżenia wieku emerytalnego. REIT-y mogłyby stanowić jeden z istotnych mechanizmów wzrostu przyszłych emerytur, o czym już przekonali się emeryci w krajach, które wprowadziły to rozwiązanie. Na razie zostajemy z uciekającym za granicę kapitałem i coraz bardziej realną groźbą niezadowolenia społecznego spowodowanego – delikatnie mówiąc – niewystarczającą wysokością emerytur. A rozwiązanie tego palącego problemu było w zasięgu ręki.
Fragment publikacji autorstwa prof. M Zalewskiej. Prof. Małgorzata Zaleska jest dyrektorem Instytutu Bankowości SGH i przewodniczącą Komitetu Nauk o Finansach PAN, b. Prezes Zarządu Giełdy Papierów Wartościowych SA.
Link do artykułu https://www.rp.pl/Opinie/309289853-Malgorzata-Zaleska-Polskie-REIT-y–stracony-czas-i-kapital.html